Spójrzmy prawdzie w oczy – nie lubimy oszczędzać, mimo iż jest to ogromna finansowa wartość. Powody mogą być różnorodne, ale kończy się zawsze tak samo – wynajdowaniem niezliczonych wymówek, by niczego w swoim życiu nie zmieniać. A co z ewentualnymi wyrzutami sumienia? Nie ma problemu, wszak nie ma nic lepszego na poczucie winy niż dalsze folgowanie swoim zachciankom. Poznaj najpopularniejsze wymówki Polaków przed oszczędzaniem. Jestem ciekaw, które z nich zabrzmią dla Ciebie znajomo…
Co znajdziesz w artykule (spis treści)
1. Nie zarabiam wystarczająco wiele, by odkładać pieniądze!
Najbardziej nadużywana wymówka na świecie. Gdybym za każdym razem, gdy ją słyszę, otrzymywał za to 10 zł, to sam nie musiałbym oszczędzać, a kolejne artykuły pisałbym z jakiejś egzotycznej wysepki! Prawda jest taka, że nie trzeba od razu odkładać wielkich sum pieniędzy, a na początek i 50 zł odłożone każdego miesiąca to mały sukces. Nikt mi nie powie, że racjonalizacja jego wydatków nie pozwoli mu na oszczędności takiego rzędu. Mało? Być może, ale lepsze tyle niż nic. A z czasem, gdy oszczędzanie wejdzie nam w nawyk, to i odkładana kwota urośnie.
Wiele osób jest przekonanych, że musi zarabiać więcej, aby móc sobie pozwolić na oszczędzanie. W praktyce kończy się jednak zazwyczaj tak, że wraz ze wzrostem dochodów rosną też koszty – w końcu zawsze znajdzie się jakiś niepotrzebny, ale przyjemny wydatek. To nie ilość zarabianych pieniędzy decyduje o naszych możliwościach oszczędnościowych lecz to, jak wiele z nich wydajemy. Właśnie dlatego rozsądny biznesmen nawet po zbankrutowaniu będzie w stanie szybko się pozbierać, a szczęśliwy spadkobierca wielkiej fortuny po prostu ją przeje i powróci do szarej rzeczywistości.
2. Zacznę oszczędzać jutro/od Nowego Roku/w 2076 roku
Zacznę również regularnie ćwiczyć na siłowni, wstawać o 6 rano i biegać, nauczę się też robić salto i żonglować płonącymi pochodniami. Tyle że nie dzisiaj. Dopiero co wróciłem z pracy i muszę odpocząć. Nie mam czasu, muszę przejrzeć zabawne memy z kotami w Internecie, wrzucić jakieś głębokie przemyślenia na Facebooka, obejrzeć nagranie schnącej farby na YouTube. Jednak jak już skończę, to od razu się za to biorę! Skąd takie zachowanie? Już diagnozuję! To prokrastynacja, czyli tendencja do odwlekania w nieskończoność różnych czynności. Pamiętajmy jednak, że najtrudniej jest postawić ten pierwszy krok, wstać z wygodnej kanapy i zacząć działać, potem jest już tylko łatwiej.
3. Przez oszczędzanie pogorszy się mój poziom życia!
To nie samo odkładanie pieniędzy tak skutecznie zniechęca ludzi, ale fakt, że przez nie będą musieli z czegoś zrezygnować. Z czego? Z komfortu, niepotrzebnych zachcianek i ułudy życia „na poziomie”. Trzeba przecież wciąż sobie odmawiać przyjemności i zaciskać pasa. A jest przecież tyle wspaniałych sposobów na roztrwonienie ciężko zarobionych pieniędzy. Zapędzeni w sidła konsumpcjonizmu biegniemy bez wytchnienia w nigdy niekończącym się wyścigu po więcej: pieniędzy, niepotrzebnych nam przedmiotów i bajerów. Kupujemy nie po to aby korzystać, ale po to by MIEĆ. Wierzymy, że to się przecież nam należy i po zdobyciu tego będziemy usatysfakcjonowani. W rzeczywistości apetyt rośnie wraz z jedzeniem, a my nigdy nie wydostaniemy się z tego błędnego koła.
Jak sobie z tym poradzić? Bardzo pomocne będzie prowadzenie budżetu domowego, gdzie spisywać będziemy wszystkie swoje wydatki. Zbierajmy paragony, notujmy ile i kiedy wydaliśmy. Często samo spojrzenie na takie zestawienie daje do myślenia. Być może zamiast dwa razy w tygodniu jeść w drogiej restauracji warto spróbować baru z domowym jedzeniem? Czy koniecznie muszę po pracy wpadać na kawę i ciastko za 20 zł? A może bym tak zaczął jeździć komunikacją miejską, w końcu mam całkiem niezłe połączenie… Możliwości jest wiele, potrzebne są tylko chęci, aby je dostrzec.
4. Po co w ogóle oszczędzać, to bez sensu!
Jestem młody, zdrowy, mam dach nad głową i pracę, nie potrzebuję oszczędzać. Po co miałbym przejmować się jutrem albo wiecznie zamartwiać tym, co złego może się stać. Carpe diem i do przodu. Skoro i tak mi wystarcza do pierwszego, to co za sens jest chomikować część pieniędzy? Ludzie nienauczeni okładania pieniędzy nie widzą powodu, dla którego mieliby nagle zmieniać swoje dotychczasowe podejście do finansów. W końcu mało kto lubi zmiany zwłaszcza takie, które będą od nas wymagały wysiłku.
Podejście to choć może i beztroskie, to jest jednak przede wszystkim lekkomyślne. A co jeżeli nagle stracimy pracę, ciężko zachorujemy, ulegniemy wypadkowi lub spotka nas inny niespodziewany, spory wydatek? Warto mieć odłożony tzw. fundusz bezpieczeństwa, który w razie czego pozwoli nam przeżyć na samych oszczędnościach co najmniej 6 miesięcy na dotychczasowym poziomie życia. Jest to szczególnie ważne dla osób, które są odpowiedzialne nie tylko za siebie, ale również za swoją rodzinę: za drugą osobę i za dzieci.
5. Młodość musi się wyszaleć a starość dopiero za wieczność
Mam dopiero 15/20/30/x lat, teraz nie pora zawracać sobie głowę przyszłością, lepiej korzystać z życia, póki mogę! Zegar życia tyka jednak nieubłaganie i zanim się spostrzeżemy, również i my się zestarzejemy. A jeśli zawczasu nie zadbamy o swoją przyszłość, to wtedy będzie już za późno. Pozostanie nam zdanie się na emeryturę lub rentę z ZUSu i ewentualne wsparcie rodziny. Jeśli nawet mamy najwspanialszych bliskich na świecie, to lepiej jednak nie być dla nikogo ciężarem tylko z powodu własnych błędów i lekceważenia! Nie za 10 lat, nie za tydzień, nie jutro – to dziś jest najlepszy czas na to, by zerwać oślepiające nas różowe okulary i wziąć swoją przyszłość we własne ręce.
6. Pieniądze szczęścia nie dają
Kusiło mnie, żeby w tym miejscu podać swój numer rachunku bankowego. W ten sposób każda osoba o takich poglądach mogłaby przelać na moje konto odrobinę swojego nieszczęścia 😉 Jest to oczywista bzdura. O ile pieniądze same w sobie faktycznie wiele radości nie dają, o tyle już rzeczy za nie kupione jak najbardziej. Ktoś powie, że w życiu najważniejsza jest miłość i rodzina – i przyznam mu rację. Jednak samymi uczuciami nie zadbasz o bezpieczeństwo i przyszłość tych, na których Ci zależy. Potrzebne będą do tego pieniądze – na dom, opiekę zdrowotną, wyżywienie, edukację i wiele innych niezbędnych w życiu rzeczy.
Czy warto oszczędzać na swojej przyszłości?
Dla mnie odpowiedź na to pytanie jest oczywista: nie. Wolę zadbać o swoją emeryturę, gdy jeszcze jestem do tego zdolny, choćby i kosztem częściowego ograniczenia wydatków na niektóre ze swoich zachcianek. Jeśli dzięki temu nie dołączę do grona starszych osób, którym pieniędzy ledwie wystarcza na leki, to jak dla mnie to poświęcenie jest całkowicie uzasadnione.
Oczywiście nie ma co popadać ze skrajności w skrajność. Odmawianie sobie wszystkiego i szukanie oszczędności wszędzie, gdzie się tylko da to wcale nie oszczędzanie, o którym pisałem przez cały ten artykuł. Optymalne oszczędzanie to złoty środek między zaspokajaniem swoich teraźniejszych potrzeb a myśleniem o swojej przyszłości. I znalezienie takiego właśnie złotego środka życzę każdej osobie czytającej ten tekst.